niedziela, 23 czerwca 2013

Calibrion- cz.5

Kolejne dni wyglądały bardzo podobnie. Postój w południe, gdzieś w zacienionym miejscu, aby schronić się przed ostrym słońcem, a następnie kłus aż do zapadnięcia zmroku. Zatrzymywała się zwykle w osłoniętych miejscach, czasami w stertach kamieni, innym razem w lesie. Droga nie mijała jej jednak spokojnie ponieważ cały czas miała wrażenie, że ktoś za nią idzie. Nie widziała jednak nic gdy odwracała się gwałtownie aby rzucić okiem na ścieżkę, którą przemierzała. Nocami spała bardzo mało, wsłuchując się w odgłosy natury i podskakując lekko za każdym razem gdy usłyszała jakiś głośniejszy dźwięk.
 Po około tygodniu wędrówki brak snu dał w końcu o sobie znać. Annalyn zasypiała w siodle,kilka razy prawie spadła, więc pierwszy raz od kilku dni z ulgą powitała zbliżającą się noc. Zatrzymała się w ruinach zamku, leżących nieopodal wyznaczonego szlaku. Rozsiodłała Eldorina i poszła poszukać suchych gałęzi na ognisko. Nie uzbierała ich zbyt dużo, ale wystarczająco na małe ognisko. Podgrzała wodę do której wrzuciła kilka listków zielonej herbaty oraz odrobinę ziela industrii aby dodało jej trochę siły. Owinęła się kocem i trzymając kubek z naparem w rękach zapatrzyła się w horyzont. Myślała o swojej wiosce, o Saggito, o lesie Thriel.
-Co ja robię? – powiedziała cicho. –Nie mam szans z moim bratem. Jego magia jest potężna… a moja?- pstryknęła palcami, z których natychmiast wystrzeliły nitki zielonego światła, oplatając powoli jej dłoń. Przyjrzała się im po czym opuściła rękę jednocześnie każąc promieniom zgasnąć. Znów otaczał ją tylko blask dogasającego ogniska. Położyła się i utkwiła wzrok w niebo. Była pełnia a tysiące gwiazd mrugało do niej z odległości kilkunastu milionów kilometrów.
 Nagle usłyszała parsknięcie. To Eldorin nadstawiał uszy i potrząsał głową, jednocześnie grzebiąc kopytem w piasku.
-Co się stało?- rzuciła półgłosem, po czym odpowiedziała sobie sama.- ktoś się zbliża. Poderwała się na nogi i zasypała ognisko. Chwyciła siodło z zamiarem osiodłania Eldorina lecz uświadomiła sobie, że nie ma na to czasu. Widziała ciemny zarys postaci, która zbliżała się w jej stronę. Pod wpływem kłusu, płaszcz tajemniczego osobnika powiewał na wietrze nadając mu jeszcze groźniejszy wygląd.
 Dziewczyna położyła rękę na sztylecie jednocześnie zdając sobie sprawę, że wiele nim nie wskóra. Kiedy nieznajomy przybliżył się jeszcze bardziej, przywołała w myślach moc i strzeliła w niego strumieniem jaśniejącej energii. Nie był to może zadziwiający wyczyn, ale na nic innego nie było jej teraz stać. W zielonym świetle dawanym przez zaklęcie, Annalyn zobaczyła tylko półuśmiech zakapturzonego, po którym on pstryknął palcami tłumiąc czar dziewczyny. Wydała zduszony okrzyk nie spodziewając się  takiego obrotu spraw. Myślała, że pomimo iż strumień był niewielki, przynajmniej na chwilę obezwładni przeciwnika, dając sobie czas na zaciśnięcie popręgu i wskoczenie na siodło.
- Czary na niewiele ci się zdadzą - mruknął mężczyzna.



6 komentarzy:

  1. Weeźź...Nienawidzę, no po prostu nienawidzę, jak ty tak robisz XD
    MASZ NAPISAĆ COŚ I TO JESZCZE DZIŚ, BO JAK NIE... XD

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahh zaczaruj moją wenę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, mm. No, zobaczymy, co tam żeś wymyśliła z tym facetem. ^.^
    Chyba mam za dużo doświadczenia w tego typu powieściach, bo ten rozdział wydał mi się niemalże zlepkiem Zwiadowców i sceny z Nazgulami w Władcy Pierścieni w jednym, ale okej, okej, wszystko gra. ;>

    Zatrzymywała się [...] w stertach kamieni / czy tylko ja sobie tego nie wyobrażam? xD Posiedzieć 'W' stercie kamieni? Jak? XD Wlazła do niej i nakryła się dalszą kupą gruzu?

    Hm, to będzie na tyle z typowej korekty. ;>
    Teraz pytania:
    Czemu tamten napastnik jest takim głupcem? C: Wystarczyło się chociaż spróbować podkraść pod wiatr, żeby nie spłoszyć konia i dziewczyny. Wizja zarysu postaci w czarnym płaszczu jest trochę zbyt 'epycka' jak na mój skromny gust.
    Well, może się okaże, że miałaś powód, wtedy zwrócę honor.

    Mam bardzo krytyczny i bezlitosny nastrój i w ogóle niedobra jestem, więc... tak wyglądały moje myśli. XD :
    -Co ja robię? DOBRE PYTANIE. *MINA NA PRZEMYŚLENIA* – powiedziała cicho. –Nie mam szans z moim bratem. GOOD POINT B) Jego magia jest potężna… a moja?- pstryknęła palcami, z których natychmiast wystrzeliły nitki zielonego światła, oplatając powoli jej dłoń. MAGICZNE ŚWIATEŁKA, ŁIII.

    Tak tylko... ^^' W komentarzu poprzednio wyraziłam te same wątpliwości, rozumiesz chyba.

    Łej, bo znowu wyszło na to, że tylko hejtuję. ._. Broń Boże nie miej mi tego za złe, ani się nie zrażaj, bo nie ma co. Po prostu nie wypisuję fragmentów, które mi się podobały bardziej, bo wiele to nie wniesie, poza pustym zachwytem. ^w^ Eh, mam nadzieję, że mi wybaczysz ten brak równowagi w pochwałach i krytyce...? ^^"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, przepraszam. Chyba trochę za ostro to skwitowałam...

      Nie miałam na myśli, że ciemna sylwetka człowieka w płaszczu to zły pomysł, bo jest zbyt epicko.
      Osobiście kocham tą wizję, żeby nie było. ^w^'
      Po prostu nie jest ona warta bezmyślnej szarży tam, gdzie można to zrobić rozumniej. :>

      Tak samo jej przemyślenia. Cóż, są naturalne. Tylko cały czas mi brakuje tych pobudek, dla których wyruszyła. xD

      Jeszcze raz proszę, przyjmij tą korektę z przymrużeniem oka, bo się czuję zbyt radykalną osobą. ._. Piszesz naprawdę dobrze, a trochę praktyki nikomu nie szkodzi, a i dlatego powinnaś kontynuować. ^-^

      Usuń
    2. Jej przemyślenia odnośnie tego, że wyruszyła dopiero w 10 cz. ;) nie wiem czy są w miarę wiarygodne, no ale zobaczymy :)Sterta kamieni... chodziło mi o jakieś takie głazy, nie wiem, może ruiny czy coś. Może rzeczywiście trochę to kiepsko napisane, no ale ;)

      Usuń
    3. 10, czyli już po tym, jak zabrałam się za komentowanie. ^^ Mogę spytać, czy coś tam użyłaś z moich wywodów? xD :'D

      Za kilka dni do tego dojdę, nie bój nic. ;>
      No coś tam dało się domyślać, o co mogło chodzić, ale zabrzmiało to niezręcznie szczególnie dla osoby nastawionej na wyłapywanie potknięć. L:

      Usuń