niedziela, 23 czerwca 2013

Calibrion- cz.4

 Zapakowała najpotrzebniejsze rzeczy. Ubrania, bieliznę, zapas jedzenia oraz ziół, a także księgę z podstawowymi eliksirami. Dzwony w kościele we wsi wybijały 2 kiedy dziewczyna otworzyła drzwi. Gdy już miała je zamknąć, jej spojrzenie padło na leżący wisiorek. Szybkim ruchem ręki chwyciła go i wrzuciła do torby. Najciszej jak potrafiła wyszła na ganek i ruszyła w stronę stajni. Wyprowadziła stamtąd wcześniej już osiodłanego kucyka, i umieszczając na jego grzbiecie jej skromny bagaż usadowiła się w siodle.
- Jedziemy Eldorin- szepnęła do ucha wierzchowcowi i lekko ścisnęła go łydkami. Konik od razu ruszył, przecinając ciszę stukotem kopyt.
Mijając zakręt, gdzie straciła z oczu swoją chatkę dopadły ją wyrzuty sumienia. Może nie powinna zostawiać jeszcze Saggito. W końcu jego rana na ramieniu nadal nie wyglądała dobrze, chociaż powoli zaczynała się goić. Od 3 dni gdy usłyszała o haniebnym postępku jej brata nie mogła usiedzieć w miejscu, aż ostatecznie postanowiła do niego pojechać. Jej magia wzrastała z każdym  dniem, a gdy dojedzie do Królestwa Mirnor powinna być na tyle silna aby stawić mu czoła. Saggito gdy rano się obudzi znajdzie kartkę ze szczegółowymi informacjami co do leczenia, maści oraz sakiewkę z monetami aby mógł zaopatrzyć się w jakąś żywność gdy już wszystko ze spiżarni zostanie zjedzone.
-Poradzi sobie- mruknęła aby uspokoić sumienie.- Prawda Eldorinie?
Kucyk w odpowiedzi potrząsnął głową i parsknął cicho.
Annalyn roześmiała się i już trochę uspokojona zaczęła planować etapy podróży.

***
Koło 11 nad ranem zmusiła się żeby wstać. Przystanek zrobiła dopiero koło 8 kiedy już była zbyt zmęczona i obolała. Ułożyła się w cieniu starego dębu i zdrzemnęła. Eldorin ostrzegłby ją przed jakimkolwiek niebezpieczeństwem więc dziewczyna spała spokojnie.
Przetarła oczy i nadal zmęczona podniosła swój płaszcz na którym leżała. Wylała trochę wody z bukłaku na ręce aby umyć twarz. Dzięki temu zabiegowi, trochę bardziej rozbudzona znów wskoczyła w siodło i ruszyła w dalszą drogę.
Ścieżka prowadziła teraz przez las, nie tak gęsty i mroczny jak Thriel lecz osłaniający na tyle od promieni słonecznych, że Annalyn po półgodzinie zaczęło się robić zimno. Zarzuciła na ramiona płaszcz nadal lekko ubrudzony od mchu i piasku i zaczęła się bacznie rozglądać. Od czasu gdy wstała miała wrażenie, że ktoś stale ją obserwuje. Gdy jednak się odwracała, jej wzrok nie napotykał niczego co mogło wydawać się dziwne. Pomimo słonecznego dnia dziewczyna czuła się nieswojo, a to wrażenie spotęgował jeszcze otaczający ją las.  Zdenerwowana odwróciła się znów i tym razem wydawało jej się, że zauważyła jakiś ruch.
-Głupia, to na pewno jakieś zwierzę. Uspokój się wreszcie. – mruczała pod nosem nieświadomie zaciskając dłoń na rękojeści małego sztyletu przytroczonego do jej paska. Odetchnęła, wyprostowała się pogoniła trochę swojego wierzchowca.

- Im szybciej wydostanę się z tego lasu tym lepiej.- myślała.

5 komentarzy:

  1. Heh, nie wiem. Deczko dziwny wydawał mi się ten rozdział, więc pewnie więcej porozprawiam tak o fabule, niż błędach. c:
    Wyłapałam kilka miejsc, gdzie rzecz ujęta jest, że tak powiem "po najmniejszej linii oporu". Mimo, że po chwili namysłu wiadomo, o co chodzi, można by to ująć lepiej. Przykłady:
    księgę z podstawowymi eliksirami
    Jej magia wzrastała z każdym dniem
    *jak chcesz podyskutować konkretnie o czymś, to... Rainy, do usług! :D*
    Koło 11 nad ranem zmusiła się żeby wstać. Przystanek zrobiła dopiero koło 8 kiedy już była zbyt zmęczona i obolała. Ułożyła się w cieniu starego dębu i zdrzemnęła. Eldorin ostrzegłby ją przed jakimkolwiek niebezpieczeństwem więc dziewczyna spała spokojnie. / Albo mi się zdaje, albo chronologia jest tu zwalona. c:

    Uh, niedoboru przecinków doszukałam się od licha i jeszcze trochę. ._. I znowu przynudzę: to jak będzie z tym podawaniem godzin? XD Nie wiem, jak inne osoby, ale mnie taki system trochę razi i trochę psuje klimat bloga, a to już szkoda! Byłoby po prostu lepiej zrobić to inaczej. :3

    No dobrze, teraz pytania. x'D
    Wydaje mi się to trochę nieprzemyślaną akcją *szczególnie biorąc pod uwagę opinie bohaterki o sobie w tej kwestii ^^*. Praktycznie bez niezbitych dowodów, ani żadnego dochodzenia w kwestii pobudek jej brata ma zamiar staczać w pojedynkę epycką bitwę z jej bratem? C:

    To już wyższa szkoła jazdy, ale *no chyba, że się okaże inaczej, wtedy zwrócę honor. u-u * tu po prostu czuć, że powieściowo rzecz biorąc coś się na pewno zdarzy w związku z tym 'przeczuciem'.
    Można robić takich momentów trochę więcej, a zmyłkowo. W prawdziwym życiu tak najczęściej bywa: ot, wyobraźnia płata figle.

    I jeszcze tylko: robię te korekty w dobrej wierze. :3 Mam nadzieję, że tak to odbierasz i może niektóre moje porady zapamiętasz jako te sensowne? ;3;

    Mimo tego, że tyle tu bezlitosnej poprawki, zapewniam, ciągle mam jak najbardziej pozytywną opinię. ^-^

    OdpowiedzUsuń
  2. Te rozdziały, które teraz czytałaś były jednymi z najgorszych ;) więc wiedziałam, że jest wieeele błędów. Ze wszystkimi znów się zgadzam :) twoje opinie są naprawdę bardzo pomocne, bo pokazują to czego ja sama nie zauważyłam. Co do 11 rano... to tak, nad tym fragmentem się zastanawiałam zawsze jak czytałam, ale jakoś zawsze zapominałam go poprawić. Co do godzin to również się zgadzam, z tym że pisałam to dość dawno i ta wersja podawania czasu jeszcze istnieje w tych rozdziałach.
    Z tą akcją rzeczywiście może trochę przesadziłam, ale postaram się jakoś wyjść z tej sytuacji i usprawiedliwić ją już poprzednimi "wybrykami" jej brata, żeby można było założyć, że teraz już po prostu nie wytrzymała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej lubię chyba dwa początkowe rozdziały ;) także teraz chyba będzie trochę gorzej, ale mam nadzieję, że jakoś uda ci się je przeczytać :P

      Usuń
    2. Tak trochę mi się zdawało, że bardziej podobały mi się poprzednie. Ale cóż, skoro te są stare, nie mogę od nich za dużo wymagać. Sama wiem, jak szybko styl
      *rysowania/pisania* potrafi się zmieniać. ;>
      Ale cóż, mam gwarancję, że umiesz pisać przynajmniej tak dobrze, a zapewne i lepiej, niż to widać było na początku. ^.^

      Aj, nie wiesz nawet, jak się cieszę, że mogę pomóc innym nie popełniać błędów, które sama omijam i jakoś okazać się przydatna. :33

      Ha, rozumiem, jak to z tą fabułą! Sama chyba tak nie mam, ale całkiem zrozumiały jest instynkt pisarza, 'żeby tylko akcja nie toczyła się za wolno!'. Ale cóż, nie można też przegiąć. c:
      Powiem Ci, że osobiście wolę, jak akcja nie jest jedyną rzeczą, która dzieje się w książce. Lubię poczytać też o normalnych rzeczach, takich, które się dzieją pomiędzy i... chyba wiesz już o czym mówię. :D Żeby nie przedobrzyć.

      Cóż, w takiej sytuacji *trzeba* jakoś postarać się wybrnąć, powodzenia! Nie jest aż tak źle, żeby miało to być karkołomne. :>

      Usuń
    3. No tak... akcja :D po tych 10 częściach chyba muszę ją trochę zwolnić... zobaczymy :)

      Usuń