niedziela, 23 czerwca 2013

Calibrion- cz.3

- Teraz gadaj, kto cię tak urządził? Bo raczej nie mógł to być jakiś okoliczny włóczęga zważając na twe umiejętności szermiercze.
Saggito spojrzał na nią swoimi zielonymi oczami.
- Owszem, nie mógłbym nazwać go włóczęgą… -powiedział cicho. – Annalyn obiecaj mi coś, cokolwiek powiem nie podejmuj pochopnych decyzji- mówił poważnie.
- Ja i pochopne decyzje? No naprawdę, zadziwiasz mnie. Chyba, musieli cię mocno trzepnąć w głowę. Hej, rozmawiasz ze mną. Poukładaną, spokojną, inteligentną mną. Chyba nie sądzisz, że mogłabym zrobić coś bez namysłu.
-Tak, jesteś zwłaszcza poukładana i spokojna. Obiecaj mi, że zanim ci powiem…
-Ok, ok obiecuję! No więc?
- Był ubrany w czarny płaszcz. Właściwie było ich 3. Najprawdopodobniej dowódca i podwładni. Na koniach. Niosłem przesyłkę dla ciebie z Avangnoru. Przybyli za mną i próbowali mi ją odebrać. Nie w tym rzecz, że było ich 3. Myślę, że pokonałbym ich bez problemu... przynajmniej nie wyglądali na wybitnie uzdolnionych w dziedzinie władania mieczem.
-Ale?
-Ale mieli moc. Znaczy on miał. I to potężną. Nie chodzi mi o jakieś tam błahe sztuczki jakimi czasami posługują się kuglarze. To naprawdę była mroczna magia. Czułem to gdy się zbliżyli. Prawie mnie nie dotknęli, czarownik rzucił na mnie czar. To było jakby ktoś rzucał we mnie niewidzialnymi nożami i jednocześnie walił pięścią. Nigdy nie widziałem takiego zaklęcia, być może dlatego , że nie znam zbyt wielu osób znających tak potężne i straszne czary. Kiedy upadłem wyrwali mi list, a jeden z nich podszedł i przeciął mi ramię jakimś mieczem. Więcej nie pamiętam.
- Wiesz, kto był dowódcą?
-Annalyn… to był twój brat- powiedział cicho Saggito.
Dziewczyna upuściła garnuszek z maścią który z głośnym brzękiem rozpadł się na podłodze.
***
Powoli usiadła na krzesło cały czas zszokowana tą informacją. Co prawda owszem, jej brat (bynajmniej nie ukochany) nie był zbyt dobrym człowiekiem. Lubił władzę i czasami potrafił być naprawdę bezlitosny. Pamiętała gdy kiedyś przez przypadek stłukła jego ulubioną szklaną kulę. Myślała, że ją zabije. Miała wtedy tylko pięć lat, ale doskonale pamiętała wyraz furii w jego oczach które z niebieskich w jednej chwili zmieniły się na granatowe. Gdyby wtedy nie weszła matka… Nie wiedziała do czego mogłoby dojść. Wiadomość o tym, że ktoś z jej rodziny był tak podły aby tak poturbować jej przyjaciela zdecydowanie ją obrzydzał. Nigdy nie sądziła, że brat, pomimo swoich humorów jest zdolny do czegoś takiego. Nie widziała go od 2 lat kiedy to przybył aby poinformować ją, że przenosi się do któregoś z sąsiednich krajów aby zamieszkać na dworze jako główny magik. Od tamtej pory nie dostała od niego żadnej wiadomości. Nie sądziła, że kiedykolwiek wróci. A tym bardziej, że prawie zabije Saggito.
- Jesteś pewien? – zapytała po chwili milczenia- Jesteś całkowicie pewien, że to mój brat?
-Widziałem go tylko raz Annalyn. I to 2 lata temu. Nie mogę przysiąc, że to był on. Ale coś mi podpowiada, że się nie mylę.- spojrzał jej w oczy.- On się zmienia. Na gorsze. Widziałem to już ostatnim razem.
Po policzku dziewczyny spłynęła łza. Jedna jedyna łza, która jednak wyrażała wszystko. Ból, gniew, nienawiść i wielki smutek. Wstała zamaszystym ruchem po czym wyszła z pokoju rzucając gniewnym głosem- Przyniosę drugą maść.

Saggito analizował wyraz jej twarzy, który pojawił się na moment przed tym jak zdołała się odwrócić. Postanowiła coś. I wiedział, że raczej mu się to nie spodoba.

5 komentarzy:

  1. Witam znowu. :3
    Cóż, ten fragment tekstu podobał mi się nieco mniej, niż pozostałe. Możliwe, że to z powodu, zdawałoby się, niewielkich błędów. Jednak jestem wyczulona i na takie. ^^'

    Annalyn obiecaj mi coś, cokolwiek powiem nie podejmuj pochopnych decyzji- mówił poważnie. / To jedna linijka, jak na to trochę tu się nazbierało. xD Po wymienieniu imienia Annalyn koniecznie musi być przecinek.
    "obiecaj mi coś, cokolwiek powiem" Ten przecinek zamieniłabym na kropkę, średnik lub dwukropek. I po "cokolwiek powiem" również chyba powinien być przecinek.
    Następne.
    Kwestii w narracji po wypowiedzi: "Mówił poważnie" zazwyczaj używa się w znaczeniu: odbiorca nie dowierza, że ktoś ma na tyle poprzewracane w głowie, żeby postanawiać *to co, powiedział.*
    -Ok, ok obiecuję! No więc? / Czego jak czego, ale 'Okej, okej' w średniowieczu na pewno się nie używało! x'D
    Właściwie było ich 3. / Nie zmuszę, ale jednak zapisywałabym liczby słownie .
    -Widziałem go tylko raz Annalyn. / Znowu przecinek. Przed "Annalyn".
    Cóż, nie wypisałam wszystkich przewinień interpunkcyjnych, ale jest tego tu niestety więcej. :p

    Ale przecież ogólnie nie było źle, tylko jestem niedobra się czepiam! :c
    Poważnie. Nie przestało mi się podobać, ani nic. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D to miłe, ze nadal ci się podoba :) bardzo dziękuję za obiektywną opinię, zgadzam się ze wszystkimi twoimi wytkniętymi błędami :) A gdybyś nie napisała, bym mogła ich nie zauważyć :) Co do błędów interpunkcyjnych, zwykle jestem w tej kwestii nieco leniwa ;) zwykle pisze szybko, żeby dopiero potem posprawdzać i pododawać kropki i przecinki w miejscach, w których być powinny, ale nie zawsze mi się to udaje :)

      Usuń
    2. Również się cieszę, że nie traktujesz tego jako 'hejty'. =w= Miło, że mogę okazać się pomocna. ^^
      Hm, system ten jest dla mnie trochę dziwny; sama mam nawyk stawiania przecinków od razu, kiedy coś piszę. L;
      Chyba rozumiem, ale może dałoby się przyzwyczaić do robienia tego inaczej. :>

      Usuń
    3. Ja po prostu czasami mega się spieszę pisząc :) i to nie jest do końca tak, że w ogóle nie stawiam przecinków, tylko raczej stawiam, w tych miejscach najbardziej oczywistych :) a druga połowa przecinków zostaje do uzupełnienia :P ale pracuję nad tym ;)

      Usuń
    4. Zauważyłam, że tak jest. xD
      No dobrze, nic na siłę, ale pracuj. :>>

      Usuń