Na miejsce dotarła,
tak jak mówił Evan, po około 20 minutach. Zastała chłopaka z zamkniętymi oczami, stojącego niemal tuż przy drzewach. Ręce, na pozór rozluźnione i zwieszone
swobodnie wzdłuż ciała, miał napięte, a z jego palców żarzył się delikatny,
niebieski blask. Napastnicy byli jeszcze daleko, ale zbliżali się z każdą chwilą. Dziewczyna patrzyła na towarzysza, to znów na zbliżających się jeźdźców.
Eldorin niespokojnie strzygł uszami, co chwila grzebiąc w ziemi kopytem.
Podeszła do niego i zaczęła go uspokajać gładząc powoli po łbie. Rzuciła okiem
na wierzchowca Evana, gotowa podejść i uczynić z nim to samo, jednak tamten
stał spokojnie, nie wykazując żadnych oznak strachu.
Chłopak niespodziewanie przerwał zaklęcie i odwrócił się.
-Tarcza ochronna wokół puszczy powinna utrzymać się przez
około godzinę, minimalnie pół, jeżeli ten czarnoksiężnik naprawdę wiele potrafi.
Nie mieliśmy zbyt dużo czasu, więc zdążyłem jedynie wyczarować ruchome
piaski. Miejmy nadzieję, że zanim mag
się zorientuje, zdążą wchłonąć kilku ludzi. A teraz wchodź do lasu. To nasza
jedyna szansa by ich zgubić. – pstryknął
palcami i krzewy zaczęły odsłaniać wąską dróżkę. Z każdym ich krokiem zarośla powracały
znów na miejsce zasłaniając drogę wyczarowaną przez Evana.
-Jakim cudem dotarłeś tutaj tak szybko? Ten koń… on nie jest
zwyczajny prawda?
Chłopak uśmiechnął się.
-Ten koń, ma na imię Clow. I nie, nie jest zwyczajny. Jest mój- wyszczerzył zęby
-Ten koń, ma na imię Clow. I nie, nie jest zwyczajny. Jest mój- wyszczerzył zęby
Annalyn przewróciła oczami i poklepała po szyi swojego
wierzchowca idącego tuż za nią.
-Powiedziałeś, że miałeś mało czasu. Jakim cudem
wyczarowałeś ruchome piaski? Nie znam osoby, która umiałaby to zrobić w krócej
niż godzinę.
-Jestem po prostu utalentowany… wracając do konia muszę
przyznać, że czasami funduję mu mały doping. Żywi się specjalną karmą,
niedostępną dla nikogo innego prócz mnie. Ale i tak jest najszybszym koniem
jakiego widziałem. Karma nie odgrywa tutaj aż tak wielkiej roli i jeżeli tak
dalej pójdzie, będzie musiał się nią podzielić z Eldorinem, ponieważ nie zawsze
jest miejsce, w którym można się schować. Swoją drogą, wiesz co to za las?
-Nie… ale czuje się tutaj prawie jak w domu.
-To Thriel- odpowiedział Evan z błyskiem w oku.- nic
dziwnego, że go znasz. Rośnie niedaleko twojej wioski.
- Tak wiem. Chodzę tam po kwiaty…
-Słucham?
-Chodzę. Tam. Po. Kwiaty. Co cię tak dziwi?
- Sama?
- A przepraszam z kim mam chodzić? Nie mieszkam z nikim z
rodziny i raczej nie chodzę do wioski i nie proszę, żeby ktoś wziął mnie za
rączkę i zaprowadził do wielkiego strasznego lasu, bo się boję.
Evan popatrzył na nią, ale jego wzrok nie wskazywał nawet
cienia irytacji. Raczej lekkie zdziwienie.
Po chwili milczenia głos chłopaka na nowo przerwał ciszę.
- Annalyn, Thriel zwykle nie pozwala na przekroczenie pierwszej linii drzew. Jak być może zauważyłaś, lub wyczułaś, nie jest on… zwykły. Gromadzi
moc, z której siłę czerpią wszyscy czarnoksiężnicy. I nie wpuszcza ludzi,
którzy nie są tego godni.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- To, że najwyraźniej, będziesz potężną czarodziejką. Choć trudno
w to uwierzyć.– mruknął.
Annalyn pufnęła ze złością, jednak chłopak ją zignorował.
- Na początku otoczyłem cię zaklęciem ochronnym, które miało
cię tutaj utrzymać wraz ze mną, ale najwyraźniej nie jest ci potrzebne. I
dobrze. Jeden czar mniej to zawsze jakaś ulga. Chodź, jeżeli chcemy stąd wyjść
przed zmrokiem, a tak byłoby zdecydowanie lepiej, to musimy trochę
przyspieszyć. W tym lesie także mieszkają zwierzęta. I bynajmniej nie można nazwać ich sympatycznymi. Miejmy nadzieję, że jak wyjdziemy po drugiej stronie, nie natkniemy się znowu na ten oddział.
- Jesteś pewien, że to nie byli zwykli barbarzyńcy?
- Tak, trochę ich znam i zapewniam, że to na pewno nie oni.
- Więc kto? I dlaczego nas ścigali?
-Nie wiem, ale coś mi mówi, że niedługo się tego dowiemy.
Ten Evan nie należy do skromnych, heh. xD Kurczę, wiesz, chyba go nie lubię. Taki strasznie zarozumiały jest.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, to weź mnie tu nie kłam, bo wcale nie jest nudny. To po pierwsze. Po drugie - no, szkoda, że nie możesz pisać 23h na dobę. ^^ (a co tam, pozostawię ci tą jedną godzinę na sen, na zregenerowanie weny ^^)
Masz pisać, błagam, bo to jest genialne. I teraz nie wolno ci z tego rezygnować. Bo pozabijam z zimną krwią. B|
Oj tam, od razu nie lubię :)To prawda, trochę jest wredny, ale ja jakimś magicznym sposobem trochę go lubię :D zresztą może trochę się zmieni ;)
OdpowiedzUsuńMoże bo polubię. Kiedyś. Może. XD
Usuń*go
UsuńPozwólcie, że nie będzie korekty, bo i tak by nie było nic ciekawego. x'D
OdpowiedzUsuńDołączę się do dyskusji i powiem wam, że ja tam lubię Evana za osobowość. :D Hellz yes. >D< *Osobowość, już się wyżywałam na merytoryce jego umiejętności. <'D*
Jego teksty są całkiem genialne, póki co. x3
Myth, to nie jest do końca tak, że zarozumiały. Chociaż jednak jest. XD Mówię, że to straszne uproszczenie i zubogacenie w tym pojedynczym słowie jego osobowości, tak się nie godzi. L: Ale mi to nie przeszkadza, to, co reprezentuje sobą Evan to najlepszy typ czarodzieja! *D* Nie wiem, co od niego chcesz. ^^