środa, 24 lipca 2013

Calibrion- cz.8

Po rozległej równinie pędziło ku nim tuzin jeźdźców na karych koniach. Ich czarne płaszcze ozdobione były elementami ze srebra, które lśniły w słońcu. Jadący na ich czele mężczyzna, jak można było się domyślić, dowódca wojowników, oprócz zatkniętego za pas miecza trzymał również szablę, którą wymachiwał nad głową, popędzając jednocześnie swoich podwładnych. Od obozu dzieliło ich zaledwie ok. 500 metrów. Annalyn szybko wskoczyła na konia i ruszyła w przeciwną stronę.
-Na co czekasz?! –wrzasnęła w kierunku towarzysza, który siedział na koniu, lecz najwyraźniej nie miał zamiaru się ruszyć.- Zaraz nas dopadną! Chcesz skończyć jako głowa nabita na pal? Bo nie sądzę, żeby chcieli pozostawić nas przy życiu, jak już nas okradną.- krzyczała stojąc kilka metrów od chłopaka. Eldorin bacznie strzyżąc uszami był przygotowany do biegu.
-To nie są zwykli barbarzyńcy- odparł Evan, usilnie wpatrując się w zbliżający oddział.
-Co mówisz?!- głos dziewczyny nabierał histerycznego zabarwienia.
- Dowódca żadnego oddziału na tych terenach nie ma w zwyczaju tak głośno krzyczeć, ani tym bardziej wymachiwać bronią w powietrzu. Ma to raczej służyć odwróceniu uwagi od czegoś… albo od kogoś. –nadal wpatrując się w tłum, który był już niebezpiecznie blisko, kontynuował swój wywód- na pewno nie są to okoliczni bandyci. Patrząc po strojach i sposobie w jakim się poruszają, można sądzić, że są doskonale wyszkolonymi wojownikami. Płaszcze z czarnej skóry ozdobione błyskotkami, raczej nie są domeną ludzi wygnanych, nawet jeżeli napadaliby na dość bogatych podróżnych. Zastanawiam się tylko, skąd są i dlaczego nas ścigają…
-Evan, natychmiast rusz się z miejsca! Oni zaraz tu dotrą, a ja nie mam zamiaru widzieć, jak zostajesz brutalnie zamordowany! I tym bardziej sama nie chcę tu zginąć.
- Szukam… Ha! Wiedziałem, że kogoś ukrywają. – powiedział jeszcze po czym spiął konia i dosłownie wystrzelił do przodu mijając Annalyn.
Dziewczyna wytrzeszczyła oczy, ale zaraz do porządku przywołał ją krzyk najeźdźców, więc popędziła Eldorina w ślad za Evanem. Dogonienie go zajęło jej dobre kilka minut. Galopowali przez prerie co jakiś czas oglądając się za siebie. Co prawda oddalili się trochę od ścigających jednak nadal widzieli ich ciemne sylwetki.
- Długo tak nie pociągniemy- mruknął Evan- wzięli ze sobą czarownika, który prędzej czy później zirytuje się w końcu i rzuci na nas jakieś zaklęcie.
- Nie możesz go powstrzymać? Przecież też umiesz czarować…
-„Przecież też umiesz czarować” – przedrzeźnił ją- chyba zrozumiałe jest, że skoro cały czas uciekam przed bandą ludzi, którzy chcą mnie dopaść i niewiadomo co jeszcze zrobić, nie jestem wstanie dostatecznie się skupić. Owszem, potrafię wyczarować w miarę odporną tarczę ochronną, co samo w sobie łatwe nie jest, ale jeżeli ten ich czarownik jest potężny, to będziemy potrzebowali czegoś znacznie silniejszego. I żeby wykonać to jak należy, potrzebuje kilku minut oraz podłoża na którym mógłbym pewnie stanąć, nie bojąc się, że wypadnę, albo dopadnie mnie zgraja rządnych krwi żołnierzy z czarnoksiężnikiem, który może zrobić z nami wiele gorszych rzeczy niż tylko uśmiercić. Rozumiesz?
-Tak- odpowiedziała ponuro- więc co proponujesz? Mamy tak uciekać, aż nasze konie opadną z sił i zrzucą nas na jakieś pustkowie?
Evan rzucił jej przelotne spojrzenie
- Niedaleko stąd jest las. Tam się zatrzymamy. Pozwoli on mi stworzyć silną tarczę obronną i ewentualnie przygotować zasadzkę. Nie mogę jednak tracić czasu. Kiedy zobaczę puszczę na horyzoncie, ruszę do przodu i zostawię cię w tyle. Dotrę tam szybciej niż ty i zacznę się przygotowywać. Będziesz musiała dotrzeć tam sama.
- Niby jakim cudem chcesz być tam przede mną? Galopujemy już prawie najszybciej jak się da.
- Ty zapewne tak… ale ja...- uśmiechnął się lekko- to jeszcze nie są wszystkie możliwości mojego wierzchowca- to mówiąc poklepał łagodnie rumaka po szyi.
Annalyn popatrzyła uważnie na bułanego konika. Rzeczywiście, do tej pory, w porównaniu do Eldorina, wcale nie wydawał się zmęczony.
Po kilkunastu minutach na horyzoncie pojawił się pas zieleni.
- Dojechanie tam zajmie ci około  20 minut- rzekł Evan- jedź cały czas prostu przed siebie. Spotkamy się na skraju.
-Mogę Ci jakoś pomóc? Bądź co bądź, też umiem czarować
Chłopak posłał jej drwiące spojrzenie po czym zawołał- Możesz spróbować, rzucić na siebie jakieś zaklęcie ochronne. Wystarczy jeżeli chcieliby cię zestrzelić z łuku. No chyba, że nie znasz zaklęcia. Wtedy módl się, żeby cię nie dogonili.

Wystrzelił przed siebie jak strzała. Dziewczyna przez ułamek sekundy patrzyła zdziwiona jak jej towarzysz oddala się z prędkością o jaką nikt nie podejrzewałby konia, a następnie wściekła wrzasnęła jeszcze za nim -Oczywiście, że znam zaklęcie!- i popędziła Eldorina.

12 komentarzy:

  1. Jest okej. Dobra, Myth, uspokój się, Olaine napisze zaraz kolejny rozdział...Spokój.

    Widzisz co się ze mną dzieje? ;-; Piszpiszpiszpiszpiszpisz. TERAZ. Jestem mega ciekawa, o co będzie chodziło z tym lasem Thriel, czy jak on miał. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A skąd wiesz, że to on? :D myślałam, że zrobię niespodziankę :P no ale trudno :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, nie wiedziałam. o_______________________o Ale paranormal ;-;

      Usuń
    2. :DD zaczynam się ciebie bać :D tylko nie przewiduj całej fabuły mej książki ;)

      Usuń
  3. O, następne części, super *.* Jest bardzo okej, tylko podstawowy błąd - zgraja najeźdźców galopuje ku nim, szacuję czas dotarcia na... pół minuty max. Jakim cudem mają czas na darcie się do siebie i wyjaśnienia? : D Ostatnia uwaga - postaraj się nie robić z Evana Sherlocka, dedukcje w średniowieczu? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta rozmowa zajęła im... no cóż, no nie wiem ile, ale była szybka... w sumie ja też zastanawiałam się nad tym jak się zm ieszczą czasowo, i trochę jest na styk. Bo ogólnie to ci najeźdźcy jak Evan w końcu się zdecydował, byli już bardzo blisko. Bioroąc pod uwagę szybkość zdań wypowiadanych przez Sherlocka ;p no dobra, może trochę rzeczywiście z tym dedukującym Evanem... Choć bądź co bądź, Halt też mega dobrze dedukuje więc... ;) oczywiście to zupełnie inna ranga postaci, ale mimo wszystko :)

      Usuń
  4. Na wstępie powiem tak: Będzie mniej o rozdziale, bo nie mam się do niczego jak przyczepić, z czego się bardzo cieszę. ^-^
    Piszesz bardzo w porządku, tak ogólnie. :> Ale według mnie ciągle najmocniejszą stroną tego opowiadania są dialogi. >D<

    Teraz to, co mi się narzuciło, ale poza samym rozdziałem.

    Ten Evan to jakiś człowiek-orkiestra. ;_; Nie wiem, do czego to zmierza, ale masz mi wyjaśnić, bo inaczej go za to znielubię. x'D
    Jak zaczynałam czytać, spodobało mi się, że ta Annayn to taka dobrze skreowana i wyważona postać. Zielarka, włada jakąś pomniejszą magią, dziecię lasu, widać to w jej całej postaci. ^^
    I z charakteru: Typowa czarodziejka. xD Pewna siebie, inteligentna i tak dalej.
    Skupiłaś się na perspektywie tego, że jest zielarką. Zna się głównie na tym, ale za to porządnie! Nie ma miejsca na umiejętności wojownika. ;>

    A tu przychodzi sobie taki Evan. Epicki: Miecznik, łucznik, mag, strateg z epickim koniem o turbodopalaczu. I w ogóle, wszystkie umiejętności.
    Szkoda jeszcze, że nie ma smoka i nie jest potomkiem jakiegoś króla *ale nie wiadomo, co tam knujesz! xD*. Pełnia szczęścia by była. -_-
    Eh, przepraszam, że może za ostro, ale takich osobistości w fantasy po prostu nie trawię. ;^;

    A, spytam się jeszcze o magię. Bo zrobiłaś z niej tu rzecz powszednią, a wyciągnęłam o niej takie informacje, że podstawową formą destrukcji są magiczne światełka w osobistym kolorze danej osoby. B')
    Mogłabym o magii dużo rozprawiać. ^-^ Ale spytam tylko: Masz zamiar potem jakoś wyjaśnić zasady jej działania i jakoś to rozwinąć? Bo widzisz, działa ona inaczej w każdym świecie, to wiemy. :DDD I jestem najzwyczajniej w świecie ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak przyjdzie mi jakiś ciekawy sposób opisania to tak ;) w sumie trzeba byłoby kiedyś to umieścić. Mam pewien pomysł na Evana,ale to później. Muszę przyznać, że wszystkie moje pomysły są spontaniczne i trochę kierowane twoimi sugestiami poprawki :) Nawet nie wiem jakim cudem, ale dzięki twoim komentarzom otwierają się przede mną nowe toki myślenia ;) dlatego pisz jak najwięcej komentarzy xD :D

      Usuń
    2. Jasne, nie można od czapy w środku akcji zacząć wyjaśniać podstawy magii. x'D :DD
      Jasne, że by trzeba było, bo na razie wygląda to tak, jak napisałam. c:

      :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDja też nie wiem, jakim to może być cudem, ale cholernie mi miło! x3 Aż nie wiem, co powiedzieć, dziękuję za to, po prostu... :3

      A da się więcej? x'D Piszę co mogę i na wszystko odpisuję. :'3

      Usuń
    3. Hahahha, no może faktycznie ;) w każdym razie dziękuję Ci :)

      Usuń